Apel wyglądał jak każdy poprzedni. Na samym początku
przemawiała dyrektorka, która wielbiła swoje syna. Owszem był jej jedynym
dzieckiem, ale bez przesady. Nie należał do świętych i wcale nie był taki
idealny na jakiego wyglądał. Ładna buźka to nie wszystko. Przystojny chłopak o
ciemniejszej karnacji i czarujących czekoladowych oczach to nie ósmy cud świata.
Same jego zachowanie i styl bycia był wystarczająco odpychający.
Cóż
Lucas nie należał do osób, które darzyłabym jakimś pozytywnym uczuciem, na
pewno nie po „bajkowym” życiu, które mi zafundował. No, ale cóż. Było minęło. W
końcu nie warto rozdrapywać starych ran.
Po
jakże interesującej przemowie naszej snobistycznej dyrektorki zostały nam
podane informacje, a następnie mogliśmy iść już w swoje strony.
Korytarze
po raz pierwszy od dwóch miesięcy stały się zapełnione i głośne. Wszędzie ktoś
się kręcił, krzyczał, śmiał i rozmawiał. Lubiłam patrzeć jak ludzie się
uśmiechają, bo dzięki temu na ułamek sekundy zdobywałam powód do szczęścia.
Obserwowanie
było łatwe, bo przecież i tak byłam dla wszystkich niewidoczna, więc co to dla
mnie wtopić się w tłum i nachalnie kogoś obserwować? Czasami chciałabym
odwrócić wzrok, ale nie potrafię.
Po raz
kolejny tego dnia zagapiłam się na niewłaściwą osobę. Znowu On. Ashton. Tym
razem miał założone okulary przeciwsłoneczne, pod którymi skrywały się jego
cudowne oczy. Ta cudowna zieleń. Miałam ochotę podejść do niego i gapić się mu
w oczy bez żadnej przerwy. Być blisko niego i zaglądać do wnętrza zieleni jego
oczu, by następnie delikatnie musnąć jego malinowe, pełne usta, które kusiły
swoim kształtem. Pragnęłam całować go, dotykać, ale także odwetu z jego strony.
- Nie gap się na niego, bo to się źle skończy. – jak
przez mgłę dotarły do mnie wyszeptane słowa Evelyn. Spojrzałam na nią, ale ta
się tylko uśmiechała, by następnie
ruszyła prosto do samochodu tego chłopaka. Oczywiście, że do niego pójdzie, bo
przecież są razem. Ależ ja jestem głupia! Zastanawia mnie tylko jedna rzecz. Co
oznaczał jej uśmiech? - Mała, idziesz
czy nie?! – jak na zawołanie podbiegłam
do auta, przy którym stała dziewczyna i cicho przytaknęłam.
- Nie wygląda jak Twoje pozostałe koleżaneczki. –
prychnął kierowca patrząc przed siebie. Zobaczyłam jak dziewczyna zaciska
szczękę i posyła chłopakowi wrogie spojrzenie.
- Zawieziesz nas na zakupy. Teraz. – warknęła,
otwierając tylne drzwi, tym samym pokazując bym wsiadała, a sam usiadła na
siedzeniu pasażera. – A jeśli nie to…
- To co? – ściągnął okulary i uważnie na nią
spojrzał. – Nic mi nie zrobisz, przestraszony koteczku. Za bardzo mnie kochasz
by mi zaszkodzić, ale to nie działa w dwie strony. Pamiętaj o tym.
Szatynka
nie odpowiedziała. Po prostu odwróciła twarz w stronę szyby, ale ja widziałam. Byłam w stanie zobaczyć jej
cierpienie. Zmarszczki, które pojawiły się na jej czole i z trudem
powstrzymywane łzy. Ona przez niego cierpiała, a on tak po prostu miał to w
dupie.
Zacisnęłam
szczękę, żeby go nie skrzyczeć, ale wiem, że to byłby mój największy błąd,
ponieważ on jest gorszy niż Lucas. Zniszczyłby mnie jednym słowem. Zadał jeden
precyzyjny cios, który by mnie zabił.
Każdy
był pogłębiony w swoich myślach. Nikt się nie odzywał, dlatego w samochodzie
panowała niezręczna cisza, która mnie dobijała i raniła. Ale co najważniejsze.
Jak on mógł ją tak potwornie ranić? Przecież ją kochał, a tak po prostu
krzywdził. Jak można być tak podłym człowiekiem?
Kiedy
tylko zatrzymaliśmy się pod centrum handlowym, wysiadłam jak najszybciej z tego
auta. Czułam, że coś jest z nim nie tak. Sama jego obecność sprawiała, że
czułam niepokój. Ale co było tego powodem?
Oparłam
się o drzwi auta i wzięłam głęboki oddech. Zamknęłam oczy i zrobiłam to co
zawsze w przytłaczającej mnie sytuacji. Wyobraziłam sobie rodziców. Na mojej
twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Tak bardzo za nimi tęskniłam…
- Hej, wszystko ok? – poczułam jak ktoś kładzie mi
rękę na ramieniu, a cała moja imaginacja zniknęła.
- Huh? Tak, oczywiście. – posłałam dziewczynie
uspakajający uśmiech.
- Nie
przejmuj się Ashton’em. To dupek.
- Słyszę Cię, słoneczko, i nie podoba mi się to co
mówisz. – powoli się odwróciłam i wtedy zobaczyłam jak się uśmiecha. Oparty o
dach samochodu palił i cwanie się uśmiechał lustrując nas przy tym wzrokiem. Po
mimo faktu, że miał okulary to i tak czułam jego przytłaczające spojrzenie na
sobie.
- Mam to w dupie. – skrzyżowała ręce na piersi i
odwróciła głowę w drugą stronę. Chłopak nic nie powiedział. Obszedł auto
dookoła i objął ją od tyłu, by następnie wyszeptać jej coś na ucho. – Jesteś
obrzydliwy. – chciała go odepchnąć, ale ten się nie dał i kontynuował swój
monolog, którego niestety nie byłam w stanie usłyszeć. A może to właśnie
dobrze, że mnie to ominęło.
- Mam
nadzieję, że wyraziłem się jasne, smarku. – mówił martwym głosem, powoli się od
niej odsuwając i zapalając kolejnego papierosa.
- Jak zawsze.
- Ja chyba wrócę do domu. – szepnęłam cicho, a
dziewczyna gwałtownie podniosła głowę. Zobaczyłam jej duże oczy, które całe
lśniły i można było z nich wiele wyczytać. Czaił się w nich ogromny ból, który
sprawiał jej Ashton, ale nie tylko to. Musiała wiele przejść, a on to perfidnie
wykorzystywał. – Nie chcę wam
przeszkadzać. – skłamałam, ale widząc, że to nic nie daje, brnęłam w to dalej. – Muszę być w domu. Wrócę
autobusem. Serio. Nie kłopoczcie się. Poradzę sobie, a wy bawcie się dobrze. –
posłałam im miły uśmiech, zatrzymując dłużej wzrok na szatynie. Szybko się wycofałam i ruszyłam w kierunku
przystanku autobusowego.
v „Przystąpienie
do walki bez odpowiedniego przygotowania to proszenie się o porażkę.” ~ Faith
Hunter
Podobało się? Jeśli tak
to o tym napisz! Komentarze są po to byście wyrażali swoją opinię! Nie tylko tą
dobrą, ale i tą złą również. Jeśli coś Ci się nie podobało powiedz mi o tym, a
ja postaram się to naprawić. :D Liczę na Wasze komentarze, pozdrawiam i widzimy
się przy następnej notce, która pojawi się już wkrótce! :3
Super ;-) Mam prośbę mogłabyś dodać innych bohaterów, ale takich głównych np. Evelyn... Czekam na następny rozdział, który mam nadzieję będzie szybko ;-)
OdpowiedzUsuńCzekam na next :-D
OdpowiedzUsuńHej, nowy rozdział u mnie! http://just-to-lose-control.blogspot.com/2015/08/rozdzia-vi-lose-control.html
OdpowiedzUsuńI jak będę miała czas (czyli dziś w nocy), to przeczytam Twoje opowiadanie, bo naprawdę zapowiada się ciekawie!
Możesz usunąć ten komentarz :)
Ciekawe ;) Super cytaty i świetne imiona ;). Lucas <3
OdpowiedzUsuńNominuję Cię do LBA ;) Szczegóły u mnie:
http://krolewnawliceum.blogspot.com/2015/09/liebster-blog-award-lba-2.html
Już to kocham <3 Geez, ten Ash ♥
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Już obserwuję i jeśli masz ochotę to proszę zostaw opinie pod pierwszym rozdziałem mojego opowiadania :)
OdpowiedzUsuń:http://nieustraszona-charlie.blogspot.com
Podoba mi się, rozdział jest ciekawy i czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do siebie:
http://29-tattoos.blogspot.com/