Część
I – Przeznaczenie
Rozdział
I
Pierwszy
dzień w szkole zawsze jest tym najgorszym, nieważne jest to czy zaczynasz
edukację czy rozpoczynasz kolejny rok nauki. Jest to zawsze stresujące,
zwłaszcza kiedy jesteś cicha, niezauważalna i chciałabyś taka pozostać. Boisz
się, że nagle ktoś Cię zaczepi i zapyta o wakacje. I co wtedy powiesz? „No
wiesz, dużo czytałam…?” BŁĄD!!! Osoba,
która udziela takiej odpowiedzi od razu trafia na sam koniec łańcucha
pokarmowego. Właśnie ja byłam taką osobą.
Byłam
inna. Zupełnie inna. Najbardziej wyróżniałam się z tłumu. Nie chodzi mi o sam
wygląd, ale to była najbardziej widoczna różnica między mną, a pozostałymi dziewczynami.
Krótki
spódniczki, bluzki nie zakrywające brzucha
i pleców, a także wysokie obcasy. Mocny makijaż czy długie paznokcie nie
były w moim stylu. Wolałam skromniejszy ubiór.
Jeansy, T-shirt i trampki. To był mój styl. To właśnie w tym czułam się
najbezpieczniej.
Z
resztą dzięki takiemu ubiorowi nie zwracałam na siebie uwagi. Dla chłopaków
byłam niewidoczna, a oto mi przecież chodziło. O bycie niewidoczną dla płci
przeciwnej. Nie chciałam by, którykolwiek z nich na mnie patrzył, czy ze mną
rozmawiał. Było mi dobrze tak jak było.
Ale
wracając do tematu. Pierwszy dzień w
szkole….
To właśnie ten dzień
sprawił, bym zapragnęła być widoczną. Chciałam wtedy mieć na sobie super makijaż i szpilki. Pragnęłam świetnie
wyglądać, bo wtedy zobaczyłam Jego.
Czarne
BMW M9. Wymarzone auto zaparkowało tuż przy chodniku. Jego przyciemniona szyba
była na tyle opuszczona, że zobaczyłam szatynkę. Miała prześliczne włosy, a
kiedy wysiadła zobaczyłam, że nie tylko włosy. Była cała piękna, a jej uśmiech
świadczył o tym, że nie mogła być niemiła. Była wręcz idealna.
Ale
kierowca był inny… Kiedy nasze spojrzenia spotkały się zobaczyłam tajemniczość
w jego oczach, które już w pierwszej chwili uznałam za pociągające. Cwany
uśmiech nie schodził mu z twarzy, a kiedy jego wargi układały się w kształt
wypowiadanych słów wyglądał nieziemsko. Kręcone włosy były przytrzymywane przez
czarną bandanę.
Stałam
na środku dziedzińca i gapiłam się na nowo przybyłych, a raczej na przystojnego
kierowcę. Nagle poczułam jak ktoś mocno trąca mnie ramieniem, a ja lecę do
przodu. Upadłam prosto na kolana, a pierwszą rzeczą, którą zrobiłam było uniesienie
wzroku na chłopaka. Śmiał się. Powoli opuściłam głowę.
Świetnie!
Wyszłaś na idiotkę i ofiarę przed chłopakiem, który mógł być Twój! Boże w co ja
wierzę? Przecież to niemożliwe, by taki chłopak jak ten spojrzał na mnie. Nie
na taką niedołężną istotę jak ja… Zwłaszcza, że już ma dziewczynę.
Usłyszałam
pisk opon i już wiedziałam, że to on odjeżdża, by nie oglądać tej żałosnej
sceny. Poczułam ukłucie w klatce piersiowej, a do oczu zaczęły napływać mi łzy.
Nie, nie mogę dać im tej satysfakcji. Nie po raz kolejny…
- Hej, nic Ci nie jest? – powoli się podniosłam nie
patrząc na swojego rozmówcę. Otrzepałam z kurzu białą sukienkę, ale tylko
pogorszyłam sprawę. Teraz to już kompletnie wyglądałam beznadziejnie. Poczułam
jak coś spływa w dół moich łydek. Krew. Sukienka brudna. Nogi ubabrane w krwi.
Włosy w kurzu, a twarz cała spuchnięta od powstrzymywanych łez.
- Nie. – szepnęłam cicho i spuściłam głowę w dół, by
nikt nie widział, że po moim policzku spłynęła pierwsza łza. Podniosłam swoją
starą jak świat torebkę i powoli ruszyłam do budynku. Chciałam jak najszybciej
zaszyć się w toalecie i tam wypłakać wszystkie swoje smutki. Nienawidziłam tej
szkoły, tak samo jak i siostry.
- Jestem Evelyn Irwin, a ty? – obok mnie stała ta
sama dziewczyna, która wyszła z samochodu tamtego chłopaka. Szeroko otworzyłam
oczy i tak jej się przyglądałam. Wiedziałam, że wyglądałam idiotycznie, ale
taka dziewczyna, jak ona nie powinna ze mną rozmawiać… Przecież w ten sposób
straci na popularności. A może jej na tym nie zależy?
- Fiore Harvey. – szepnęłam cicho, ale nie
skończyłam się jej przyglądać. Idealne rysy twarzy, cudowna cera, zielone oczy,
świetne włosy.
- Wszystko w porządku? – zaśmiała się, machając rękę
przed moją twarzą. – Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha.
Ona naprawdę
ze mną rozmawia! Skoro ona chce się ze mną zadawać to może ten chłopak też
będzie chciał! Jest nadzieja!
- Tak. Ja tylko… Dlaczego ze mną rozmawiasz? –
wypaliłam, a ona zmarszczyła brwi. Kurde, tylko nie to. Muszę to naprawić, bo
stracę szansę na normalne życie. – Nie oto mi chodziło! Ja tylko… No po prostu…
Yhhhh… Ja nie wiem.
- Hej, spokojnie. – zaśmiała się i posłała mi miły
uśmiech. – Chcę Ci pomóc.
- Ale jak? Jestem kompletnym zerem. - jęknęłam, tupiąc nogami jak mała dziewczynka.
- Po pierwsze to musimy naprawić Twój wygląd, bo
wyglądasz okropnie. – skrzywiła się.- Ale zdzira z tej idiotki, która Ci to
zrobiła.
- To była moja siostra. – szepnęłam ledwo
słyszalnie, a nowo poznana koleżanka rozczesywała mi włosy. Nie minęło dużo
czasu, a miałam je upięte w wysoką kitkę, z której były puszczone delikatne
kosmyki włosów.
- Aż tak się nie lubicie, co? – mruknęła zmywając
krew z moich nóg. – Dlaczego chowasz nogi pod tą kiecką?
- Bo są grub… - nie zdążyłam dokończyć, a Evelyn
zaczęła drzeć moją sukienkę. – Co ty robisz?!
- Pozbywam się zbędnego materiału. – wzruszyła
ramionami i zsunęła z ramion mój fioletowy sweterek, by następnie podrzeć
rękawki sukienki. – No teraz nie jest tak źle.
- Zniszczyłaś moją sukienkę. – jęknęłam, a ona
zbędny materiał wyrzuciła do kosza.
- Teraz wyglądasz jak normalna dziewczyna, a nie jak
moja babcia. – mruknęła i ruszyła do wyjścia. – Zabieram Cię na zakupy.
- Ale apel… - zaczęłam, a ta się zaczęła śmiać.
- Głuptasie, po tej całej hecy Cię uprowadzę na parę
godzin, a potem Ash Cię bezpiecznie odstawi do domu. – puściła mi oczko i już
jej nie było.
A więc to jest Ash. Ashton… Znam jego imię, a
to już pół sukcesu. Hipnotyzująca zieleń, cwany uśmieszek, urocze dołeczki,
loki… Tak to był ideał faceta, ale jak każdy... był dla mnie nieosiągalny.
Nie
chodzi tu o fakt iż był zajęty, ale o fakt, że taki ktoś jak on nie spojrzałby
na mnie w TEN sposób. Mogę się założyć, że należał do gości, którzy zaliczają i
porzucają. Ma dziewczynę, którą w pewnym sensie pewnie kocha, ale i tak zdradza
na lewo i prawo, a ona udaje, że tego nie widzi.
Szkoda
mi trochę Evelyn, bo przecież nie zasługuje na
takie traktowanie. Jest naprawdę świetną osobą, choć jej jeszcze dobrze
nie poznałam. Polubiłam ją, pewnie dlatego, że jako jedyna mi pomogła i ze mną
rozmawia, zabiera na zakupy i w ogóle nie boi się ze mną pokazywać.
Pytanie
tylko czy warto zaczynać znajomość z tym chłopakiem… Czy nie wyniknie z tego
jakieś bagno…?
v „Spojrzeliśmy
na siebie, szukając słów, które nie istniały” ~ Carlos Ruiz Zafón
Podobało się? Jeśli tak to o tym napisz! Komentarze
są po to byście wyrażali swoją opinię! Nie tylko tą dobrą, ale i tą złą
również. Jeśli coś Ci się nie podobało powiedz mi o tym, a ja postaram się to
naprawić. :D Liczę na Wasze komentarze, pozdrawiam i widzimy się przy następnej
notce, która pojawi się już wkrótce! :3